Polaków interesują realne problemy i nie dziwię się, że stosunek do zbliżającego się referendum jest taki, jaki jest (18.08.2015).

Karty do referendum są już drukowane i rozwożone - poinformowała Państwowa Komisja Wyborcza (PKW). 6 września 2015 roku odpowiemy na trzy pytania. O wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu, o utrzymanie dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa i o wprowadzenie zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości, co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika. I chociaż do referendum zostały już tylko dwa tygodnie, to temat nie jest w stanie przebić się ani do mediów, ani do świadomości Polaków. Można nawet założyć się, że referendum będzie nieważne. Możemy tylko się przekomarzać, jak mocno będzie nieważne i jak bardzo Polacy mają w nosie te personalne spory naszej klasy politycznej. Zdecydowanie większym zainteresowaniem cieszyły się majowe (2015) wybory prezydenckie. Polacy nie rozumieją, co to są JOW-y, a nikt z polityków nie garnie się do tego, by im to wyjaśnić. Jeśli zaś zapytamy ludzi, czy dawać politykom pieniądze, bo tak jest powszechnie rozumiane drugie pytanie, to naturalnie odpowiedzą, że "nie dawać". No i trzecie, które sprowadza się do tego, czy ma się nas traktować w fiskusie jak obywateli, a nie jak podejrzanych, to też wiadomo jak odpowiemy. Nie dziwię się, że stosunek Polaków do zbliżającego się referendum jest taki, jaki jest. Do referendum Polaków, w dużej mierze, zrazili politykierzy. Bardzo powierzchowny, marketingowo-wyborczy dyskurs zamiast pogłębionej analizy. Nie będzie wyniku, nie będzie frekwencji, ale jest i nadal będzie kolejny krzyk. Wszyscy wyraźnie wykorzystują kampanię referendalną w tej parlamentarnej. Referendum jest zaś resztką kiełbasy wyborczej z kampanii prezydenckiej - wstyd i bardzo duża niedojrzałość "klasy politycznej". Nie zbliży nas to do społeczeństwa obywatelskiego, którym kiedyś z pewnością będziemy, ale droga do tego daleka. Dotychczas referendum było instytucją poważną, a teraz mamy do czynienia z żartami i najgorzej wydanymi 100 milionami złotych, które można byłoby chociażby wykorzystać na walkę z panująca w Polsce suszą. Polaków interesują realne problemy: służba zdrowia, bezrobocie i gwarancja zatrudnienia, podniesienie wynagrodzeń, emerytura, etc.

Celem wyjaśnienia i uzupełnienia: W drugiej turze wyborów prezydenckich Bronisław Komorowski (PO) nieoczekiwanie ogłosił, że zwrócił się do Senatu o wyrażenie zgody na referendum. Przy czym nikt nie znał dokładnie pytań, jakie miałyby być zamieszczone na kartach referendalnych. Wiedzę na ten temat czerpaliśmy wyłącznie z domysłów. Tajemnica została rozwiana po opublikowaniu druku nr 899, dostępnego na stronie Senatu. 

1. Pytanie pierwsze "Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej?" - jako politolog mam do tego pytania jeszcze jedno fundamentalne pytanie, o który wariant JOW-ów chodzi? Jak wiadomo, referendum nie może dotyczyć spraw wiążących się z koniecznością zmiany Konstytucji. Póki co, Konstytucja nadal określa wybory do Sejmu jako proporcjonalne, a więc zadane pytanie jest nielegalne do czasu zmiany zapisu Konstytucji i może zaprowadzić Bronisława Komorowskiego przed Trybunał Konstytucyjny. Komorowski wprawdzie w ostatnich dniach urzędowania jako prezydent RP złożył projekt wykreślenia wyrazu "proporcjonalne" z art.96 ust.2 Konstytucji, ale złożenie projektu zmiany nie oznacza, że zmiana już obowiązuje. Dodatkowo należałoby poprzedzić referendum otwartymi konsultacjami społecznymi, ponieważ Jednomandatowe Okręgi Wyborcze (JOW) są hasłem chwytliwym, ale mającym kilka wariantów, o których obywatele nie wiedzą. Czy chodzi o JOWy, w których obowiązuje ordynacja większościowa „pierwszy na mecie”, czy ordynacja stosunkowa alternatywnego głosu proporcjonalnego, według której tylko jeden możliwy do obsadzenia z danego okręgu wyborczego mandat otrzymuje kandydat poparty przez największą liczbę wyborców spośród wszystkich kandydujących z danego okręgu wyborczego, czy głosowanie preferencyjne związane z wieloma typami ordynacji wyborczych, z których najbardziej popularne są systemy transferowe - Pojedynczy Głos Przechodni (STV, Single Transferable Vote) i Głos Alternatywny (AV, Alternative Vote). Podsumowując pierwsze pytanie należy zwrócić uwagę, że pytanie nie precyzuje o jaki wariant JOW-ów chodzi, a to przedmiot fundamentalny. Referendum powinno określać szczegółowo, na który z wariantów JOW-ów obywatele dadzą przyzwolenie, a to oznacza, że najpierw trzeba obywatelom dostarczyć rzetelnej i bezstronnej wiedzy o tym systemie wyborczym. 

2. Pytanie drugie "Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa?" - do tego pytania ciężko mi osobiście się odnieść i wskazać jednoznacznie czy nie, czy nie? W pierwszym odruchu każdy krzyknie "oczywiście, że nie" mając na uwadze zakończenie finansowania partii z budżetu państwa. Nie jest to jednak jednoznacznie postawione pytanie. Należy zwrócić uwagę, że pytanie nie dotyczy dosłownie zakończenia finansowania, a tylko określenia, czy nam się podoba dzisiejszy sposób finansowania partii przez budżet. Nie ma gwarancji, czy znaczna liczba odpowiedzi "nie" nie da sposobności do zwiększenia nakładów na ten cel, albo po prostu do przyjęcia innych zasad obliczania wysokości przekazywanych na rzecz poszczególnych partii kwot. Podsumowując drugie pytanie tak sformułowane może być dwojako rozumiane. Jedni zrozumieją je jako zaprzestanie finansowania w dotychczasowym sposobie - czyli dofinansowania i zwrotów, a drudzy jako zmianę sposobu na inny niżeli dotychczasowy. Jedni będą za zniesieniem finansowania a drudzy za zwiększeniem i w obydwu przypadkach odpowiedź na tak postawione pytanie zawsze będzie przecząca - "nie". 

3. Pytanie trzecie "Czy jest Pan/Pani za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika?" - trudno zrozumieć mi cel zadawania pytania o coś, co już zostało przyjęte i wejdzie w życie z dniem 01 stycznia 2016 roku. Nowelizacja ustawy Ordynacja podatkowa i kilku innych ustaw zniosła uciążliwe obowiązki administracyjne związane z "korektą kosztów" w podatkach dochodowych oraz regulacje umożliwiające kontrolę ksiąg w miejscu, gdzie są prowadzone. W przypadku kontroli przedsiębiorcy nie będą musieli swoich dokumentów transportować z firmy, która prowadzi im dokumentację, do siedziby swojej lub organu kontrolującego. W ustawie znalazły się także regulacje zmierzające do zmniejszenia kosztów funkcjonowania administracji podatkowej. Zniesiony ma być obowiązek wydawania postanowień przez organy podatkowe w sprawach, w których wartość podatku nie przekracza 3-krotności opłaty pocztowej za list polecony. Wątpliwości zawsze będą interpretowane na korzyść podatnika - tak wynika z nowego brzmienia zmian w ustawie Ordynacja podatkowa. Dwuznaczności, których nie daje się jasno wyinterpretować z przepisu prawa, mają być jednolicie rozstrzygane na korzyść podatnika. Zasada taka daje podstawę do realizacji podstawowej zasady procesowej zaufania obywateli do organów państwa. Zmiana przepisów wpływa na odmienne niż do tej pory rozumienie zasady legalizmu, zapisanej w art. 120 Ordynacji podatkowej. Zgodnie z tym przepisem organy podatkowe działają na podstawie przepisów prawa. Zgodnie z zasadą in dubio pro tirbutario, zasady tej nie należy interpretować na niekorzyść podatników. Zapis ten do tej pory nie funkcjonował jednak w przepisach ustawy. Uchwalona 10.07.2015 roku zmiana wprowadzana ustawą o zmianie ustawy - Ordynacja podatkowa oraz niektórych innych ustaw dodaje art. 120a, zgodnie z którym „w przypadku różnych wyników wykładni przepisów prawa podatkowego organ podatkowy przyjmuje wykładnię korzystną dla strony postępowania”. Należy uznać, że nowe brzmienie ustawy powinno być wykorzystywane przede wszystkim w przypadku sądowej kontroli przepisów prawa, będących przedmiotem sporu z organami skarbowymi. Nie oznacza to jednak, że również organ skarbowy nie powinien w większym stopniu zasady tej przestrzegać. Wydaje się jednak, że organy mogą próbować dowodzić, że wykładnia przepisu jest jednoznaczna, w konsekwencji czego dopiero sąd oceni kwestię, czy faktycznie dopuszczalne jest stosowanie zasady in dubio pro tributario. Projekt zmian ustaw podatkowych zawiera ponadto propozycję złagodzenia zasad przeprowadzania kontroli. Zmiany w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej przewidują, że będzie je można przeprowadzać nie tylko w siedzibie firmy lub miejscu wykonywania działalności, ale także w miejscu przechowywania dokumentacji, w tym ksiąg podatkowych. Uchwalone przez Sejm przepisy trafią teraz pod obrady Senatu. Usunięta ma zostać również uciążliwa dla przedsiębiorców zasada korekty kosztów uzyskania przychodów w przypadku nierzetelnych podatników. Wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść podatnika, ale diabeł tkwi w szczegółach przepisów. Zasada "in dubio pro tributario" zostanie wprowadzona, ale wcale nie oznacza to, że będzie działać. Prawdopodobnie, na poziomie administracyjnym, zostanie to ładnie opakowane, że z tego niewiele będzie wynikać. Niestety polskie prawo podatkowe jest na tyle uznaniowe, że bez tej uznaniowości na poziomie urzędnika, efektywność ściągania podatków, obawiam się, że spadnie dramatycznie. Diabeł tkwi w szczegółach i wiele zależeć będzie od interpretacji tej zasady. Czy tego problemu nie da rozwiązać się inaczej dlatego, że z zapisu o rozstrzyganiu wątpliwości na korzyść podatnika teoretycznie będą mogli skorzystać także oszuści. Podsumowując trzecie pytanie należy stwierdzić, że nowelizacja ustawy z 5 sierpnia 2015 roku Ordynacja podatkowa i kilku innych, jest krokiem na korzyść podatników. Wprowadziła zasadę „in dubio pro tributario” przewiduje również uchylenie art. 15b ustawy o CIT oraz art. 24d ustawy o PIT, a więc przepisów, które od 2013 roku nakazują obowiązkową korektę kosztów uzyskania przychodów w przypadku nieuregulowania w terminie faktury. To dobra wiadomość dla podatników. Nie będą oni zmuszeni do żmudnej weryfikacji płatności za faktury. W wyniku zmiany przepisów fiskus może co prawda doznać uszczerbku, ale są to kwoty wielokrotnie niższe niż korzyści dla przedsiębiorców. Trudno zrozumieć mi jednak cel zadawania pytania w referendum o coś, co już zostało przyjęte i wejdzie w życie z dniem 01 stycznia 2016 roku.

Podsumowując całokształt muszę napisać, że dotychczas referendum było dla mnie instytucją poważną, a teraz mam nieodparte wrażenie, że to bardziej jakiś żart. Referendum to z pewnością przejdzie do historii w związku z najgorzej wydanymi 100 milionami złotych, które można byłoby wykorzystać na znacznie ważniejsze potrzeby w naszym kraju. Polaków interesują realne problemy: służba zdrowia, bezrobocie i gwarancja zatrudnienia, podniesienie wynagrodzeń, emerytura, etc., a nie odpowiedzi na niezobowiązujące, niekompetentne i nieprecyzyjne pytania. Równie dobrze wystarczyłoby przeprowadzić sondaż, który kosztowałby ułamek kwoty przeznaczonej na organizację i przeprowadzenie referendum, a na podstawie preferencji sondażowej ułożyć profesjonalne oraz zrozumiałe dla wszystkich pytania i przeprowadzić referendum wraz z wyborami parlamentarnymi - byłaby oszczędność i korzyść dla demokracji. Zakończę sentencją łac. quidquid agis, prudenter agas et respice finem (cokolwiek czynisz, czyń rozważnie i myśl o wyniku).

Zobacz również: Referendum jeżeli odbędzie się 25 października 2015 ma szanse stać się wiążące - to najlepsza decyzja, co do terminu jak również poruszanych kwestii (20.08.2015) - kliknij tutaj.