Za czym się opowiadam?

Bezwzględnie opowiadam się za zachowaniem w polskim porządku prawnym nadrzędności konstytucji Rzeczypospolitej nad pierwotnym i pochodnym prawem Unii Europejskiej.
 
Opowiadam się za utrzymaniem stanu, w którym funkcjonowanie UE opiera się na dobrowolnym przekazaniu przez państwa członkowskie części swoich suwerennych kompetencji na rzecz Unii jako organizacji międzynarodowej, zwanej też – nie całkiem ściśle i niezgodnie z jej istotą – ponadnarodową. Przekazywanie kompetencji na rzecz Unii jest uzasadnione o tyle i tylko o tyle, o ile wspólne realizowanie pewnych zadań daje wszystkim większe korzyści. Nie można tracić z pola widzenia problemu transparentności i demokratycznej legitymacji decyzji zapadających w instytucjach Unii. Ponieważ nie istnieje i nie będzie istnieć naród europejski, do którego woli można by się odwołać poprzez wybory lub referendum, potrzebne jest wypracowanie takich mechanizmów podejmowania na szczeblu Unii decyzji w istotnych kwestiach, które zapewnią większy wpływ wszystkich obywateli państw członkowskich za pośrednictwem mechanizmów funkcjonujących na szczeblu państw narodowych.

Będę działać na rzecz zachowania kluczowej roli i utrzymania decyzyjnej samodzielności Rady UE, organu złożonego z przedstawicieli rządów państw narodowych, w stosunku do innych instytucji Unii. Rzeczą ustawodawstwa każdego państwa członkowskiego jest przy tym określenie, w jaki sposób stanowisko rządu prezentowane na forum Rady w najistotniejszych sprawach powinno mieć demokratyczne oparcie w kraju.

W moim przekonaniu obecny stan integracji europejskiej cechuje przerost unijnych regulacji w dziedzinach, które bez uszczerbku dla nowoczesności i rozwoju można w większym stopniu pozostawić państwom narodowym, a jednocześnie zbyt niski poziom elementów wspólnotowych w sprawach, w których wspólna polityka z pewnością przyniosłaby wszystkim członkom wartość dodaną. Takimi sprawami są kwestie polityki w sprawach bezpieczeństwa militarnego i obronności oraz bezpieczeństwa energetycznego. Tutaj wyższy stopień integracji jest wręcz pożądany. Dlatego rząd Polski powinien podejmować i wspierać inicjatywy na rzecz zwiększenia znaczenia Unii jako wspólnoty bezpieczeństwa. W wymiarze bezpieczeństwa militarnego Polska powinna być szczególnie zainteresowana wzmacnianiem własnej armii.

Z przerostami unijnych regulacji mamy do czynienia zwłaszcza w wielu sprawach dotyczących gospodarki. Za konieczne uważam ścisłe przestrzeganie zasady pomocniczości w ocenie zarówno dotychczasowych przepisów prawa unijnego, jak i projektów nowych przepisów. W myśl tej zasady, która należy do podstawowych kanonów ustroju Unii, na szczeblu wspólnotowym mogą być podejmowane jedynie takie działania, których przeniesienie na ten szczebel pozwala na większą skuteczność i efektywność. Opowiadam się za tym, aby w parze z działaniami na rzecz wyrównywania poziomu rozwoju i stymulującymi innowacyjność szła deregulacja w sprawach, które można pozostawić działaniu mechanizmów rynkowych lub samodzielnym regulacjom krajowym.

W sprawach bezpieczeństwa energetycznego będę domagać się przełożenia na konkrety postanowień traktatów dotyczących europejskiej solidarności energetycznej, tak aby nie pozostawała ona jedynie pustą deklaracją. Bezpieczeństwo energetyczne powinno stać się jedną z najważniejszych spraw należących do kompetencji UE. Zasadą wspólnej polityki energetycznej powinna być dywersyfikacja dostaw nośników energii i solidarność wszystkich państw członkowskich. Należy ustanowić mechanizmy uniemożliwiające realizację inicjatyw i inwestycji jednych państw, o ile godzą one w bezpieczeństwo energetyczne innych państw członkowskich, takich jak niemiecko-rosyjski Gazociąg Północny na dnie Morza Bałtyckiego.

Negatywnie oceniam silne w niektórych kręgach UE tendencje federalistyczne, zmierzające do ograniczenia roli państw narodowych. Tendencje te uważamy za szkodliwe nie tylko dla narodów europejskich, które wcześniej czy później je odrzucą, lecz także dla trwałości Unii jako takiej. Opowiadamy się zdecydowanie za utrzymaniem UE jako organizacji międzynarodowej zrzeszającej suwerenne państwa członkowskie – za Europą państw narodowych („Europą Ojczyzn”, o której mówił Charles de Gaulle). Przeciwieństwem tej koncepcji jest niemożliwa do zaakceptowania wizja europejskiego superpaństwa. Zwracam uwagę na niebezpieczeństwo zdominowania Unii przez państwa największe pod względem liczby ludności i potencjału gospodarczego. U podstaw tych obaw nie leży niechęć do tych państw, lecz przekonanie, że taka dominacja i partykularyzm interesów największych państw UE kolidują z ideą europejskiej solidarności. Unia Europejska powinna być autentyczną wspólnotą wolności i demokracji, przy poszanowaniu suwerenności i odrębności poszczególnych państw oraz zasady, że podmiotami suwerennej woli są wszystkie narody tworzące państwa członkowskie Unii. Zasada ta wyklucza wszelkie formy narzucania woli jakiemukolwiek narodowi w Europie przez państwa lub grupy państw odwołujące się do liczby swoich obywateli. W żadnym wypadku Unia nie może ingerować w sprawy związane z moralnością publiczną, prawem rodzinnym oraz poszanowaniem fizycznej i moralnej integralności człowieka. Nie należy to do zadań tej organizacji, choć pokusy jej wykorzystania przez niektóre środowiska lewicowo-liberalne jako instrumentu dechrystianizacji Europy są bardzo silne. Przykładem są próby nadużywania instytucji unijnych do krytykowania niektórych państw członkowskich z powodu rzekomej „homofobii” oraz do lansowania zmian w polityce rodzinnej niezgodnych z europejskim dziedzictwem kulturowym i prawnym oraz z polskim ustawodawstwem. Powinno stanowczo przeciwstawiać się wszelkim próbom takiego kompromitowania idei integracji europejskiej, zawierając sojusze, których celem będzie blokowanie prób wykorzystywania unijnych instytucji do celów sprzecznych z wartościami, które przyświecały założycielom Wspólnot Europejskich.

Opowiadam się za wolnością głoszenia w Unii Europejskiej poglądów zgodnych z chrześcijańskim systemem wartości. Istnieje obecnie poważna asymetria. Poglądy w sprawach małżeństwa, rodziny, etyki seksualnej i życia ludzkiego niezgodne z chrześcijańską wizją człowieka mogą być na forum instytucji unijnych głoszone beż żadnych przeszkód, a projekty propagujące takie poglądy są przez te instytucje wręcz wspierane, co skądinąd nie ma uzasadnienia w świetle celów Unii. Z podobnej wolności nie korzysta natomiast głoszenie poglądów zgodnych z nauczaniem Kościoła; instytucje unijne nie tylko nie wspierają ich propagowania, lecz wręcz przejawiają tendencje do ich piętnowania i cenzurowania. Znane są przypadki dyskryminowania zwolenników moralności chrześcijańskiej przy nominacjach na funkcje unijne. Ten stan dyskryminacji i jednostronnego ograniczenia wolności jest czymś nienaturalnym i musi ulec zmianie.