Działki dla działkowców.

Sejmowi zostało niespełna osiem miesięcy na uchwalenie nowej ustawy o ogrodach działkowych. Nowa ustawa jest absolutnie konieczna, by ogrody mogły przetrwać. Od 21 stycznia 2014 roku z obecnej ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych (ROD) zniknie bowiem niemal połowa przepisów. W tym te najważniejsze dla działkowców, bo m.in. chroniące ich ogrody przed likwidacją oraz zwalniające z opłat i podatków. Są to przepisy, które w lipcu 2012 roku Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z konstytucją, bo przyznające Polskiemu Związkowi Działkowców (PZD) pozycję monopolistyczną w dostępie do gruntów i zarządzania ogrodami działkowymi oraz preferencje podatkowe.

Kto ma zarządzać ogrodami? 
To kluczowa decyzja. Projekt Solidarnej Polski określa wspólnotę ogrodów, czyli coś na kształt wspólnot mieszkaniowych. Przy czym wspólnoty ogrodów miałyby osobowość prawną. Działkowcy użytkujący działki m.in. wybieraliby na zebraniu wspólnoty zarząd oraz radę społeczną ogrodu. Oczywiście, działkowcy ustalaliby wysokość składek na pokrycie kosztów zarządzania częścią wspólną ogrodów. PZD jest zbędny - np. grunty będące obecnie w jego użytkowaniu wieczystym miałyby przejąć ogrody. Z kolei majątek PZD poza terenem ogrodów przejąłby Fundusz Rozwoju Pracowniczych Ogrodów Działkowych. Oczywiście składniki tego majątku położone na terenie poszczególnych ogrodów stałyby się wspólną własnością działkowców. I jeszcze jedno. Wspólnoty ogrodów miałyby decydować o tym, czy chcą stowarzyszyć się w miejski, gminny, powiatowy, wojewódzki, czy krajowy związek ogrodów. 

Najbezpieczniejsza dla działkowców jest sytuacja, gdy o istnieniu ogrodu przesądza plan zagospodarowania przestrzennego. Ten teren byłby wówczas dla urzędników nie do ruszenia. Dodajmy, że plan uchwalają radni. Zatem w wyborach samorządowych działkowcy mogą wybrać takich, którzy będą reprezentowali ich interes. 

Co grozi działkowcom w sytuacji, gdy ich ogrodu nie obejmuje plan zagospodarowania przestrzennego albo przewiduje on inne wykorzystanie tego terenu? 
Zgodnie z projektem Solidarnej Polski Rada Miasta (gminy) mogłaby podjąć uchwałę o likwidacji ogrodu na wniosek prezydenta miasta (burmistrza lub wójta) tylko w wyjątkowych przypadkach, "uzasadnionych szczególnymi potrzebami gospodarczymi lub społecznymi". Radni musieliby wówczas podać cel, na który zostanie przeznaczony teren likwidowanego ogrodu. Sama likwidacja mogłaby dojść do skutku poza okresem wegetacji roślin. Ponadto co najmniej trzy miesiące wcześniej działkowcy dostaliby nowy teren. A gdyby jakiś działkowiec nie chciał skorzystać z tej możliwości, bo np. nowy ogród byłby zbytnio oddalony? Projekt Solidarnej Polski zakłada, że w takiej sytuacji gmina musiałaby wypłacić odszkodowanie "obejmujące wartość działki albo ustanowionego na niej prawa użytkowania oraz poczynione przez właściciela lub użytkownika działki nakłady". 

Dziedziczenie działek? 
Obecnie można co najwyżej przepisać działkę na dziecko lub wnuczkę (wnuka). Trzeba w tym celu złożyć w zarządzie ogrodu stosowne podanie. W przypadku śmierci działkowca pierwszeństwo w ubieganiu się o działkę mają jego osoby bliskie, które wspólnie z nim ją użytkowały. Jeśli takich osób jest więcej niż jedna, a każda z nich chce przejąć działkę, wybór należy do PZD. Uwaga! Te przepisy wygasną 21 stycznia 2014 r. 

Projekt Solidarnej Polski zakłada prawo użytkowania działki, które byłoby zbywalne i dziedziczne. Sprzedaż działki zależałaby jednak od zgody zarządu wspólnoty. Działkowiec musiałby mu wyjawić, komu i za ile zamierza sprzedać działkę. A gdyby zarząd odmówił? Wtedy zarząd miałby dwa miesiące na wskazanie innego kontrahenta, który zgodziłby się zapłacić cenę żądaną przez sprzedającego działkowca. Dopiero po upływie tego terminu (2 miesiące) działkowiec miałby w kwestii swojej działki całkowicie wolną rękę.