Co słychać w polityce... (10.08.2015).

Co słychać w polityce? Zadają pytanie znajomi spotykani na ulicy, więc postanowiłem nieco się rozpisać. Mamy połowę sierpnia i pomimo, że to tradycyjny "sezon ogórkowy" w polityce się dzieje. Wszystkie znaki w mediach wskazują, że PO chce sprowokować Jarosława Kaczyńskiego i wyciągnąć go na pierwszy plan wyborczej walki. Temu celowi służyć ma wyborcza "bitwa jedynek" w Warszawie i "przesunięcie" Ewy Kopacz do stolicy. Szansą jaką widzą na częściowe odrobienie strat przez Platformę jest przejmowanie przez nią części elektoratów lewicy, Pawła Kukiza i NowoczesnejPL. Pewne jest to, że rosnąca siła PiS wzmacnia także szanse PO, ale nie w układzie Zjednoczonej Prawicy (ZP) do której w żaden sposób PO nie może się dobrać. Z dzisiejszych sondaży wyborczych wynika, że w jesiennych wyborach parlamentarnych zwycięży Prawo i Sprawiedliwość ze Zjednoczoną Prawicą (PiS ze ZP). Twierdzę jednak, że trudno już teraz przesądzać ostateczny wynik wyborczej walki, która zostanie sfinalizowana 25 października 2015. Bardzo ważnym elementem kampanii wyborczych w Polsce są mobilizacja i demobilizacja elektoratu, na poziom których znaczny wpływ mogą mieć nieprzewidziane wydarzenia. Szanse na odwrócenie wyborczych trendów są zawsze. Ostatnie wybory prezydenckie pokazały przecież, że w stosunkowo krótkim czasie można utracić znaczącą przewagę, lub zyskać. Do wyborów zostały jeszcze dwa miesiące, a w poprzednich latach na ich wynik wpływały różne wahnięcia. Na razie nic nie jest jeszcze pewne, dlatego warto rozważać co najwyżej kierunki kampanii wyborczej, niż wyciągać wnioski jedynie na bazie obecnych sondaży. Sukcesy Prawa i Sprawiedliwości, znajdujące odbicie w sondażach, mogą "napędzać" wyborców Platformie "na zasadzie największego przeciwnika PiS". Jak jednak zaznaczam, nie można oceniać, że ta taktyka rzeczywiście zadziała, ponieważ w przypadku PiS ze ZP "taka motywacja u wyborców PO już się wypaliła". Andrzej Duda popierany przez całą prawicę odniósł zwycięstwo "na punkty" w wyborach prezydenckich, a Beacie Szydło w toku kampanii udało się ograniczyć strach przed Jarosławem Kaczyńskim, co oponentom wytrąciło największy oręż. 
Platforma Obywatelska chce sprowokować Jarosława Kaczyńskiego i wyciągnąć go na pierwszy plan wyborczej walki. Temu celowi służyć ma wyborcza "bitwa jedynek" w Warszawie i "przesunięcie" Ewy Kopacz do stolicy. Politycy PO liczą, że Kaczyński powie znowu coś nieprzemyślanego, co zwiększy poparcie dla partii Kopacz. Trzeba jednak zaznaczyć, że taka strategia nie sprawdziła się w ostatnich wyborach prezydenckich ponieważ w tym układzie PiS jest częścią Zjednoczonej Prawicy, a nie hegemonem. Spindoktorzy PO liczą teraz na częściowe odrobienie strat przez Platformę poprzez przejmowanie przez nią części elektoratów lewicy, Pawła Kukiza i NowoczesnejPL - ale nie wiadomo, czy ten "plan awaryjny" przyniesie Platformie korzyści wyborcze, tym bardziej, że na lewicy do głosu dochodzą pewne tendencje zjednoczeniowe, a przynajmniej na czas wyborów. Najważniejszym wydarzeniem na lewicy w ostatnim czasie było utworzenie koalicji wyborczej. Takie zjednoczenie lewicy jest potrzebne jeżeli chce przekroczyć próg wyborczy, ale nie z kimś tak słabym i tak obciążającym, jak Janusz Palikot, którego jedynym atutem jest właściwie tylko lojalność Barbary Nowackiej. Na dobrą sprawę, wciąż nie wiadomo, co z tego lewicowego projektu wyjdzie. Lewica bez wątpienia ma kłopot, a napięcia może przynieść kwestia kształtu list wyborczych. Z kolei czynnikiem wzmacniającym Prawo i Sprawiedliwość, w mojej opinii, może być kumulacja głosów wyborców jesienią za sprawą koalicji Zjednoczonej Prawicy. Na marginesie jeszcze jedna moja uwaga: w Polsce "5 proc. zmarnowanych głosów" to o wiele lepszy wariant dla zwycięzcy niż dla przegranych. O wyniku jesiennych wyborów mogą zadecydować głosy tzw. wyborów socjalnych. PiS ze ZP przyciąga większą część wyborców. PO wykonała parę gestów w stronę środowisk lewicowych, traktując je jako "polityczne alibi" ale to strzał kulą w płot. PiS i ZP natomiast stawia na akcenty ekonomiczne, a nie na sprawy obyczajowe, i dzięki temu zgarnęła socjalne i lewicowe głosy - dzięki ekonomii, którą PO zaprzepaściła bezpowrotnie po wyborach 4 lata temu...