Godziny szczytu i przejazd przez tory kolejowe w stronę ulicy Lotnicznej. Ponad 30 minutowe oczekiwanie, aż szlabany na przejeździe kolejowym zostaną podniesione, może wyprowadzić z równowagi najbardziej spokojnego kierowcę.
Kolejny raz zwracam uwagę na przejazd kolejowy przy ulicy Lotniczej, przez który w Elblągu tworzą się gigantyczne korki, a mieszkańcy Zatorza mogą faktycznie poczuć się jak lokatorzy osiedla trzeciej kategorii, bo są odcięci od świata. Dlaczego przez tyle lat nikt nie zajął się problemem na tyle, aby znaleźć jakieś rozwiązanie? Odpowiedź jest prosta: najprawdopodobniej nikomu na tym nie zależy. Być może, gdyby Prezydent Elbląga był zmuszony codziennie odstać swoje w długiej kolejce samochodów - problem natychmiast zostałby wyeliminowany.
To oczekiwanie, aby dostać się na Zatorze, rozpoczęło się kilka minut po godzinie 15.00, a więc w godzinach szczytu. Dróżnik zamyka szlabany i długo nic się nie dzieje. Po 15 minutach naszego postoju zauważamy nadjeżdżający towarowy "pociąg ekspresowy". Kilkadziesiąt wagonów toczyło się z prędkością 10km/h przed naszymi oczami przez kolejne 4 minuty - w tym czasie można było przeczytać wszystkie napisy na każdym wagonie. Gdy przejeżdżał przed nami ostatni wagon, ucieszyliśmy się, że za kilka chwil będziemy mogli ruszyć, ale niestety... Szlabanów nie podniesiono.
W tym samym czasie ulica Lotnicza - dwa pasy od Alei Grunwaldzkiej, były wypełnione samochodami. Korki tworzyły się od stacji paliw Statoil (blisko ulicy Tysiąclecia) z jednej strony, a z drugiej niemal od skrzyżowania Grunwaldzkiej z ulicą Komeńskiego. W trakcie tego przymusowego postoju dowiadujemy się, że karetka pogotowia pędząca na sygnale do osoby, która pilnie potrzebuje pomocy - tak jak wszystkie inne auta, oczekiwałaby w kolejce, aż przejazd zostanie udrożniony przez dróżnika. Skandal!
Mijały kolejne minuty, a czas w takich kolejkach wyjątkowo wolno płynie. Gdy nadjechał "elektryczny" od strony Gdańska, pomyśleliśmy sobie, że gdy on ruszał w Malborku - my staliśmy już w tym korku. Wszyscy, którzy dojeżdżają do pracy z Elbląga do Malborka powinni być szczęśliwsi niż ci, którym przyszło mieszkać na Zatorzu. Pokonanie 30 kilometrów z Malborka do Elbląga może bowiem okazać się prostsze, niż dotarcie z Centrum Elbląga na sąsiednią dzielnicę - Zatorze, nomen omen niecałe 2 kilometry...