Długi czas zastanawiałem się jak najlepiej opisać dzisiejszą rzeczywistość widzianą oczami 20, 30 i 40 latków. Zastanawiałem się tym bardziej im więcej dowodów o ignorowaniu mojego pokolenia wysyłali rządzący. Elity III Rzeczypospolitej Polskiej zajęte różnymi „bardzo ważnymi” sprawami nie zauważyły, że pod jej „skrzydłami" wyrosła olbrzymia liczba młodych ludzi, którzy uważają swoje państwo za coś obcego i nienależącego do nich. Politycy poświęcili ostatnie 25 lat drobnym korektom systemowym i zagadnieniom, które w ujęciu całościowym naszego kraju są tylko kosmetyczną zmianą. Natomiast młode pokolenie, któremu powinno poświęcić się najwięcej czasu i uwagi, pozostało same sobie... To pokolenie - do którego się zaliczam - zostało same sobie, bez żadnego zabezpieczenia i osłony ze strony państwa. Dzisiaj po 25 latach transformacji widać, że „dorosła” Polska potraktowała ich bezwzględnie i okrutnie. Zajęła się sobą, własnymi problemami i potrzebami. Wtedy, na początku transformacji 5, 10, 15 latkowie i urodzeniu po 1989 roku dzisiaj stanowią pokolenie 20, 30 i 40 latków. W sensie ekonomicznym, politycznym, społecznym i tożsamościowym własnie oni są uprzedzeni do "elit" oraz pozbawieni stabilizacji. Nawet tym, którym udało się jakoś urządzić, żyje całkiem nieźle to nie mają pewności, co będzie za rok, albowiem po doświadczeniach nie wiadomo co rządzący wymyślą nowego zmieniając to, co wcześniej obiecywali. Większości jednak się nie udało. Nadal mieszkają u rodziców albo rodzice pomagają. Olbrzymia grupa uciekła na Zachód nie dlatego, że chcieli - ale dlatego, że mieli już dość. Tym którzy pozostali wierni i z nadzieją w ojczyźnie proponuje się żenujące, kompletnie nieadekwatne wynagrodzenie, pracę na czarno, śmieciowe formy zatrudnienia, powszechne łamanie prawa pracy, żałosne zapomogi po które i tak trzeba żebrać po urzędach - brak perspektyw. Bycie pokoleniem okresu transformacji to jednak doświadczenie upokarzające. Co gorsza, to upokorzenie pozostaje niewypowiedziane, bo ci doroślejsi uparcie pozbawiają młodszych prawa do niezadowolenia. Pokolenie 20, 30 i 40 latków ciągle słyszy, że „Wy nie wiecie, czym była komuna i nie zdajecie sobie sprawy, jak się żyło. Więc siedźcie cicho!". No właśnie wtedy jednak się żyło, a dzisiaj się wegetuje, albo układa przyszłość z duszą na ramieniu, obawą kolejnych genialnych zmian autorstwa tych starszych... Ten właśnie brak prawa do stabilizacji w ojczyźnie nasuwa jakże codzienne pytania, choćby o to, jak zarabiający najniższą krajową lub nieco ponad ma kupić mieszkanie - zresztą takie właśnie pytanie zostało zadane w wyborach Bronisławowi Komorowskiemu (PO), a w odpowiedzi usłyszeliśmy pustkę i coś o wyobraźni, tak jakbyśmy akurat jej nie posiadali. Trudno oprzeć się wrażeniu, że właśnie to pokolenie to ludzie smutni i zmęczeni, którzy wciąż czekają, aż życie naprawdę się zacznie. Rządzący przez ponad dekadę nie stworzyli stabilizacji a nawet wizji ścieżki rozwoju społecznego, czy chociażby wyobrażalnego celu. Teraz coraz bardziej widać, że moje pokolenie jest głodne, ambitne i już zniecierpliwione bezradnością rządzących. Bardzo nam jednak daleko do spokojnych, dobrze liczących, racjonalnie podchodzących do polityki i życia obywateli, którzy potrzebują państwa demokratycznego. Zupełnie poważnie, starsze pokolenie właśnie teraz może obawiać się, że może być za późno, by się dogadać z pokoleniem okresu transformacji. Chyba ktoś musi zadać sobie pytanie a co, kiedy ci starsi od nas obywatele 45+, którzy huśtają obecnie polską demokracją, zostaną pozostawieni sami sobie? Kto zadba o ich emerytury? Kto im poda szklankę wody? Sami sobie? Trzeba przede wszystkim dostrzec, że 20, 30 i 40-latkowie nie są beneficjentem okresu transformacji...
Dzisiaj to właśnie pokolenie do którego należę, a nie grupy zawodowe, jest najmniej uprzywilejowaną grupą społeczną, która przez całe lata pozbawiona była prawa do przyszłości, pozbawione kapitału narodowego (prywatyzacje), bez ochrony rynku MŚP (uprzywilejowując kapitał zagraniczny), zabranymi oszczędnościami i zniszczonym systemem emerytalnym - mógłbym wymieniać dalej ale nic nie da licytowanie się... Dzisiaj potrzeba konkretnych rozwiązań, a nie kosmetycznych zmian. Zaległości systemowe trzeba albo nadrobić tak samo, jak nadrobić trzeba było braki infrastrukturalne, albo młodzi, starszych pozostawią samym sobie tak jak starsi pozostawili młodych na 25 lat. Teraz po prostu trzeba zainwestować właśnie w to pokolenie bo to inwestycja przyszłościowa. Pokolenie okresu transformacji oczekuje od swojego państwa elementarnych gwarancji bezpieczeństwa i stabilizacji. Wtedy i tylko wtedy to pokolenie będzie poczuwało się do obowiązków: chciało bronić państwa, uczciwie pracować, a ci którzy wyjechali rozważą powrót z emigracji. Zdecydują się na założenie pełnej wielodzietnej rodziny, wtedy gdy państwo zagwarantuje, że dzieci nie będą wychowywały się w domu wariatów, jakim była Polska okresu transformacji. W końcu - 18, 20, 30 i 40-latkom należą się za ostatnie dwadzieścia pięć lat transformacji przeprosiny. Ktoś powinien młodemu i średniemu pokoleniu powiedzieć: „Przepraszam was, w imieniu Polski, za te dwadzieścia pięć lat obłędu. Przepraszamy za brak asekuracji, którą starsi są winni młodszym. Zawiedliśmy, ale teraz to naprawimy i nadrobimy.”...
Dzisiaj to właśnie pokolenie do którego należę, a nie grupy zawodowe, jest najmniej uprzywilejowaną grupą społeczną, która przez całe lata pozbawiona była prawa do przyszłości, pozbawione kapitału narodowego (prywatyzacje), bez ochrony rynku MŚP (uprzywilejowując kapitał zagraniczny), zabranymi oszczędnościami i zniszczonym systemem emerytalnym - mógłbym wymieniać dalej ale nic nie da licytowanie się... Dzisiaj potrzeba konkretnych rozwiązań, a nie kosmetycznych zmian. Zaległości systemowe trzeba albo nadrobić tak samo, jak nadrobić trzeba było braki infrastrukturalne, albo młodzi, starszych pozostawią samym sobie tak jak starsi pozostawili młodych na 25 lat. Teraz po prostu trzeba zainwestować właśnie w to pokolenie bo to inwestycja przyszłościowa. Pokolenie okresu transformacji oczekuje od swojego państwa elementarnych gwarancji bezpieczeństwa i stabilizacji. Wtedy i tylko wtedy to pokolenie będzie poczuwało się do obowiązków: chciało bronić państwa, uczciwie pracować, a ci którzy wyjechali rozważą powrót z emigracji. Zdecydują się na założenie pełnej wielodzietnej rodziny, wtedy gdy państwo zagwarantuje, że dzieci nie będą wychowywały się w domu wariatów, jakim była Polska okresu transformacji. W końcu - 18, 20, 30 i 40-latkom należą się za ostatnie dwadzieścia pięć lat transformacji przeprosiny. Ktoś powinien młodemu i średniemu pokoleniu powiedzieć: „Przepraszam was, w imieniu Polski, za te dwadzieścia pięć lat obłędu. Przepraszamy za brak asekuracji, którą starsi są winni młodszym. Zawiedliśmy, ale teraz to naprawimy i nadrobimy.”...