Niestety, taka dynamika zdarzeń coraz bardziej wpycha Ukrainę w sferę wpływów Rosji (22.01.2014).

Kryzys na Ukrainie jest całkowitą porażką polityki wschodniej. Wielokrotnie Polska i Unijna dyplomacja podkreślały szczególną rolę prezydenta RP i premiera RP w kreowaniu polityki wschodniej Unii Europejskiej. Jeszcze niedawno roztaczali perspektywę nieuchronnego sukcesu procesu stowarzyszeniowego UE z Ukrainą. Miało do tego dojść na szczycie w Wilnie, który odbył się listopadzie 2013 roku. Rozwój wydarzeń w Kijowie bezwzględnie to zweryfikował. To uwarunkowania gospodarcze wpłynęły na decyzję władz Ukrainy. Żądania MFW, postawione Ukrainie, tj. podwyżka cen gazu o 40 proc., dewaluacja ukraińskiej waluty hrywny o 25 proc. i surowe zasady ograniczające deficyt budżetowy uderzyłyby w ogromną większość obywateli tego kraju i spowodowałyby potężny wybuch społecznego niezadowolenia. Niestety, wobec bierności UE tę sytuację bezwzględnie wykorzystała Rosja, składając władzom w Kijowie konkretną pomoc gospodarczą. Źle się też stało, że niektórzy polscy politycy na kijowskim Majdanie bez jakichkolwiek podstaw rozbudzali nadzieje Ukraińców na szybkie zbliżenie z Unią Europejską. Taka polityka „eskalowania nadziei” wbrew faktom, prowadziła do radykalizacji protestujących w Kijowie i niepotrzebnie zaostrzała konflikt. Niestety, taka dynamika zdarzeń coraz bardziej wpycha Ukrainę w sferę wpływów Rosji. Dlatego w interesie Polski jest stabilizacja i uspokojenie sytuacji na Ukrainie. Podgrzewanie nastrojów, czy wprowadzanie języka twardych sankcji jest drogą na manowce. Będzie bowiem tylko wzmacniać rosyjskie wpływy w Kijowie. Narastający konflikt prowadzić może do całkowitego wyłączenia mechanizmów demokratycznych na Ukrainie, w tym szans na demokratyczną zmianę władzy w 2015 roku.
Post użytkownika Paweł Kowszyński.